Cierniówka lancetowata - nasza rodzima czapka frygijska.

"Stan, w którym się znalazłem można określić jednym słowem, ale pisanym koniecznie z wielkiej litery: Spokój. Wielki Spokój, jakby nic złego nigdy się nie działo, jakby moje wnętrze było boską harmonią, idealnie zestrojoną z zachwycającym światem wokół. Myślałem i mówiłem bardzo trzeźwo: być może tak trzeźwo jak nigdy: wyzbyty bowiem byłem z najmniejszych śladów niepewności, wstydu, nerwów, kompleksów ... Było tak, jakbym odnalazł w umyśle właściwe drzwiczki, ten najwygodniejszy pokój i rozłożył się w nim, delektując się (w nienarcystyczny sposób) sobą, swoim byciem i byciem, które mnie otaczało: świata, przedmiotów, światła, ludzi. Wszystko było dobre, a jeśli nie było - nie było godne uwagi. Zdumiewała mnie refleksja nad idiotyzmem wielkiej części moich codziennych zmartwień, wszystkich tych większych i mniejszych narcyzmów, skupienia na naskórku rzeczywistości (...)."

"U siebie. Pogasiłem wszystkie światła, skuliłem się na łóżku przy oknie i zacząłem cierpieć. W stanie, ale bardzo trafnym, doświadczałem dokładnego przeciwieństwa stanu sprzed godziny, dwóch. Myślałem przede wszystkim o sobie, swoim rozpieprzeniu, niezdecydowaniu, życiu z dnia na dzień, zarzucaniu planów, lenistwie, niegodziwych zachowaniach wobec innych, nałogach ... Patrzyłem na siebie z obrzydzeniem. Najgorsze (?), że argumenty, jakimi się posługiwałem bynajmniej nie były absurdalne. Chciałem np. skupić się na tym w czym jestem dobry - znalazłem te rzeczy, ale nie znalazłem w nich pocieszenia, przeświadczony, że i tak wszystko spieprzę przez lenistwo i strach. Czułem się osamotniony, i to osamotniony słusznie - jako osoba nieciekawa, egoistyczna i egotystyczna. Do tego dochodziła samotność egzystencjalna - wiadomo o co chodzi. Ja i ja, i ja, cały czas - ja mały, zły, żałosny, ja. Koszmar (...)."

Przyjmuje się, iż historia używania magicznych grzybów, przez gatunek ludzki, sięga circa 7000 - 9000 lat wstecz, co pokazuje datowanie prymitywnych rysunków naskalnych pochodzących z okolic Sahary (a to dłużej niż trwa znana nam cywilizacja w ogóle). Kapeluszniki są, bez dwóch zdań i żadnej dyskusji, pierwszymi substancjami psychodysleptycznymi na jakie trafił człowiek, pierwszymi halucynogenami/enteogenami jakich zaczęliśmy używać. Dzięki nim powstały pierwsze prymitywne systemy wierzeń, szczególnie na terenie dawnej Mezoameryki; np. znalezione na wyżynnych terenach Majów święte dla nich artefakty "kamienne grzyby" datowane są na 1000 lat p.n.e.; ale jak już wspomniałem na początku, historia zażywania psychodelików sięga wiele lat wstecz. Obok grzybów z rodzaju Psilocybe, drugim najbardziej rozpowszechnionym, grzybem wizyjnym jest Muchomor czerwony (który nie jest trujący!). Używali go gł. mieszkańcy Syberii, aby poprawić barwność depresyjnych krajobrazów, jak i kasta szamanów w celach kontaktu z ichnimi bóstwami. Generalnie podróże z użyciem muchomora odbiegają jakościowo od wizji psylocybinowych. Mogą być bardziej mroczne, dotykać naszej ciemnej strony, uwypuklać lęki; nawet te archetypowe. Z drugiej strony są trochę jak tropany - potrafią pokazać radosną stronę życia. Ten artykuł nie będzie jednak dotyczył Amanity, a naszej rodzimej czapki wolności - łysiczki lancetowatej. Opis działania psylocybiny przedstawiłem powyżej w dwóch fragmentach jednego jakże barwnego trip reportu znalezionego na neurogroove.info pt. "Pierwszy psylo-trip, czyli niebo i piekło", co idealnie pokazuje ambiwalentną naturę psychodysleptyków (nie nazywam magicznych grzybów halucynogenami co już kiedyś tłumaczyłem dlaczego).


 WYSTĘPOWANIE, ZBIÓR I MORFOLOGIA.

Łysiczka lancetowata łac. (Psilocybe semilanceata (Fr.) P. Kumm.). Nazwę polską podał śp. Władysław Wojewoda (ur. 1932 r. nasz rodzimy biolog, pedagog, specjalista z zakresu botaniki i mykologii) w 1987 r. W polskim piśmiennictwie mykologicznym gatunek ten opisywany jest jako kołpaczek lancetowaty, cierniówka (bedłka) lancetowata. Inne nazwy: halunek, czapka wolności, magiczny grzybek. Klasa: podstawczaki. Podklasa: podstawczaki pieczarkopodobne. Rząd: pieczarkowce.

Najbardziej lubi tereny podmokłe, dużo wilgoci i multum późnojesiennego słońca. Można się na nią natknąć na łąkach, pastwiskach, poboczach dróg, trawnikach (np. u mnie na osiedlu), obrzeżach krzaków, pośród mchów. Generalnie występuje na terenie całego kraju (gł. kraina Mazur, Dolny Śląsk, Karkonosze) jak i praktycznie całej Europy. Szczególnie upodobała sobie miejsca wypasu krów i owiec. Fakt ów wykorzystywany jest w badaniach nad odtworzeniem pierwotnej receptury napoju nieśmiertelności Starożytnych Hindusów - Somy. Mianowicie, główny święty składnik rósł właśnie pośród krowich odchodów. Przemawia za tym fakt, iż Santalowie, lud zamieszkujący niegdyś rozległe tereny Indii, wykorzystywał w rytuałach religijnych grzyby rosnące właśnie w takich warunkach. Soma to także wedyjskie bóstwo Hindusów. Sklejacie teraz dlaczego krowy w Indiach są nietykalne i święte? Wracając do napoju ... czy, aby na bank był to grzyb z rodzaju Psilocybe? Nie jest to do końca pewne, ponieważ bazujemy tylko na przekazach ustnych bez możliwości empirycznego sprawdzenia. Do opisu pasuje także muchomor czerwony (Amanita muscaria).

W naszej pięknej Polsce występuje kilka gatunków grzybów z rodzaju Psilocybe - Cierniówka cisawa (Psilocybe spadicea), Kołpaczek dzwonkowaty (Panaeolus sphinctrinus), Kołpaczek motylkowaty (Panaeolus papilionaceus) oraz w/w Łysiczka lancetowata (Psilocybe semilanceata) - to właśnie owy magiczny grzybek zawiera najwyższą koncentrację chemicznych związków psychodysleptycznych i jest celem poszukiwań wszelkiej maści ćpunów, szamanów i wolnomyślicieli.

Grzyby psylocybinowe często nazywano czapkami wolności ze względu na ich spadzisty kształt. W tym przypadku symbolizuje oświecenie, iluminację powiązaną z ciałem i duchem, energię żywiołu Ziemi. Dlatego, w wielu podaniach i legendach, czapeczki frygijskie nosiły krasnoludy czy elfy. W Starożytnym Rzymie symbol wolności, który otrzymywał niewolnik w momencie wyzwolenia.

Okres zbioru przypada na późną jesień - październik oder listopad, a nawet grudzień. Wszystko zależy od temperatury (łysiczka toleruje niskie), pory i intensywności opadów (generalnie im więcej, tym lepiej). Grzyby psylocybinowe zdają się być swoistym botanicznym fenomenem. Czy rano po obfitych opadach, czy popołudniu podczas intensywnego jesiennego słońca - nigdy nie wiadomo kiedy się ukażą. Łysiczka zdaje się "wyskakiwać" jak i kiedy chce. Nie ma żadnej reguły co do specyficznych warunków zbioru, a moim zdaniem wiele zależy od tzw. "efektu obserwatora" tzn. naszego nastawienia, intencji i stanu świadomości.

Po pierwsze i, kurde faja, najważniejsze - nie zbieramy magicznych grzybów w celach zabawy, bezsensownego ćpania i mega psychodelicznej jazdy! To absolutnie mija się z celem i może bywać niebezpieczne. Związki psychodysleptyczne to nie narkotyki ani halucynogeny. To enteogeny używane w celach chemicznej jedności ze światem i Bogiem, w celach rytualnych i magicznych wzorem naszych przodków czy współczesnych szamanów. Tripy jakie zapewniają mają na celu naukę vel poznanie siebie i otaczającego nas świata. Przed zbiorem i zażywaniem zaleca się rytuały oczyszczenia ducha i ciała, medytację. Należy także wyrazić szczerą intencję przyswojenia wiedzy jaką łysiczka chce nam przekazać podczas osobistej podróży. Polecam podchodzić do psychoaktywnych grzybów vel roślin jako do świadomych organizmów żywych, które jednak z nami koegzystują i należy im się szacunek. Pamiętacie jak przy okazji charakterystyki roślin tropanowych wspominałem o koncepcji tzw. pól morfogenetycznych? Obczajcie sobie. Nigdy nie zażywamy w czterech ścianach czy w mieście. Odpowiednio nastawieni spotykamy się z łysiczką na łonie natury w piękny słoneczny dzień.

Kapelusz skórzasto-błoniasty, nagi, śliski, oliwkowy oder brudno-żółto-brunatny, dzwonkowaty o szczycie ostro zakończonym, spadzistym. U osobników dorosłych kapelusz nie otwiera się zachowując swój niepowtarzalny kształt. Blaszki koloru oliwkowobrunatnego, o białym strzępiastym ostrzu. Trzon jasnobrązowy, długi, smukły, czasami przezroczysty, elastyczny (nie łamie się). Trzon średnio: 5 - 10 cm. Kapelusz - średnica: 0,5 - 2 cm. A teraz uwaga przyszli zbieracze! Cechą naprawdę charakterystyczną jest jasna plamka na czubku kapelusza co wygląda jak założona na penis prezerwatywa oraz ciemna obwódka na spodzie owego. Jeżeli przez przypadek zbierzesz co innego i zjesz to luzik. Gatunki podobne łysiczce nie są trujące. Najwyżej kogoś przeczyści.

BIOCHEMIA.

Psylocybina/4-PO-DMT (4-fosforyloksy-N,N-dimetylotryptamina) substancja odpowiadająca za ogół działania grzybów z rodzaju Psilocybe to psychoaktywna molekuła pochodzenia naturalnego, która silnie wpływa na percepcję, nastrój i procesy poznawcze człowieka (Rostkowska-Nadolska i Machoń, 2009). Wywołuje zmiany percepcyjne nieudające rzeczywistości dlatego nie jest to ordynarny halucynogen! Psylocybina dobrze wchłania się przez błony śluzowe jamy ustnej, w organizmie ulega defosforylacji do psylocyny, która odpowiada za ogół właściwości psychodelicznych (Jasicka-Misiak, 2006).



Obok psylocybiny substancjami aktywnymi zawartymi w grzybach rodzaju Psilocybe są: psylocyna (4-hydroksy-N,N-dimetylotryptamina), baeocystyna (4-fosfonyloksy-N-metylotryptamina) i norbaeocystyna (4-fosforyloksytryptamina) (Zuber, 2011). Ich zawartość jest różna w zależności od gatunku grzyba.


Psylocybina została pierwszy raz wyizolowana w 1950 r. z Psilocybe mexicana. Psychodeliczny alkaloid z rodziny tryptamin, który powoduje głębokie doznania mistyczne, transcendentalne, enteogenne, medytacyjne oder dywinacyjne. Ma postać białej, krystalicznej substancji. Jako jeden z nielicznych związków występujących naturalnie posiada atom fosforu. W organizmie ludzkim szybko metabolizowany do psylocyny (która to de facto działa psychogennie!). Ulega defosforyzacji pod wpływem enzymu fosfatazy zasadowej. Psylocybina jest agonistą receptorów serotoninowych o czym pisałem już wcześniej.

https://kalzestar.blogspot.com/2019/04/magiczne-grzybki-depresja.html

 DZIAŁANIE I EFEKT PSYCHOAKTYWNY.

Działanie psylocybiny przypomina efekty wywoływane przez LSD, lecz jest około 100 razy słabsze. Psylocybina nie powoduje uzależnienia fizycznego, jednak może powodować uzależnienie psychiczne. Przyjęta doustnie, działa około 4–6 godzin. Pierwsze efekty zauważalne są mniej więcej po 15–40 minutach od zażycia. Psylocybina pojawia się we krwi w oznaczanych stężeniach w 20–40 minut po podaniu doustnym 0,2 mg/kg masy ciała (Jasicka-Misiak, 2006). W 1g suszu (około 20 grzybów) znajduje się 10–12 mg psylocybiny. Dawka progowa, potrzebna do pojawienia się objawów, wynosi w przybliżeniu 0,25 g suszonych grzybów, a ilość psylocybiny niezbędna do wywołania silnych zmian percepcyjnych to 10–18 mg (Hasler, 2002). Na efekty działania tej substancji składa się wiele czynników osobniczych, np. indywidualne cechy związane z metabolizmem, masa ciała, pokarm przyjęty przed spożyciem grzybów, usposobienie i nastawienie do świata oraz aktualny nastrój osoby zażywającej – nie można zatem zagwarantować działania psylocybiny przy określonej dawce (Jasicka-Misiak, 2006). Duże ilości (ponad 4g) psylocybiny przyjęte jednorazowo mogą sprawić, że jej działanie będzie odbierane jako nieprzyjemne, wywołujące lęk. Zjawisko takie jest nazywane „bad tripem”. Przyjęcie inhibitorów monoaminooksygenazy przed zażyciem psylocybiny wzmaga jej działanie (Dydak, 2015). Wśród wrażeń towarzyszących zażyciu psylocybiny można wyróżnić doznania pozytywne i negatywne (Dydak, Śliwińska-Mossoń, Milnerowicz; Psychiatria i Psychologia Kliniczna, 2016).

Ilość od 70 do 100 świeżych łysiczek per os może powodować bardzo intensywne, trudne do opanowania podróże.

TRIP REPORT - FRAGMENTY (PISOWNIA ORYGINALNA).

"Wczoraj dane mi było uzyskać odpowiedzi na wszelkie pytania, które od dawna zadawałem. Właściwie tę wiedzę posiadałem od zawsze, ale doświadczenie z grzybami pomogło mi ją przypomnieć. Dotknąłem najwyższej części siebie, uwolniłem od ziemskich ograniczeń i doświadczyłem Pustki. Pustki, z której wyłonił się Wszechświat, a właściwie on tam już istniał od zawsze i nie istniał zarazem. Zrozumiałem, że cały fizyczny i niefizyczny świat jest tylko złudzeniem. My naprawdę nie istniejemy, a jednocześnie przejawiamy się. Na tym polega genialny dualizm doskonałej Pustki. Nie ma Boga - jest wszechobecna, doskonała energia przenikająca wszystkie sfery rzeczywistości. Zrozumiałem, że to ja jestem Bogiem - moje istnienie wystartowało z Pustki i cały czas w niej krąży. Nie ma żadnych ograniczeń. To było niczym olśnienie, wszystkie problemy przestały mieć jakiekolwiek znaczenie(...)".

"(...)Pokochałem wszystkie istoty, bo wszystkie są doskonałe. Nie można znaleźć na to żadnych kontrargumentów - czułem, że musiałem tego doświadczyć, tak było zapisane w tym czymś, co nazwałem prowizorycznie Wielkim Planem Wzrostu Świadomości - zajrzałem do niego na chwilę - ujrzałem drogę Boga, który we mnie jest. To było najbardziej niesamowite wydarzenie w mojej ludzkiej egzystencji. Dzięki niemu zmieni się całe moje życie - zmieni się w nieopisaną radość z bezgranicznej Pustki istnienia. Wszystko co robi teraz człowiek wydaje się nie mieć żadnego znaczenia. Dotarło do mnie, że nie potrzebuje już żadnych substancji psychoaktywnych, całą wiedzę mam w sobie. Wystarczy zsynchronizować ciało z nieopisaną Pustką. Poznałem tajemnicę stworzenia Wszechświata, tajemnicę Boga, moją tajemnicę. To rozkoszna wiedza o niekończącej się linii życia. Nie boję się śmierci, wiem już co mnie po niej czeka - doskonałość (...)".

KONCEPCJA OBCEGO ORGANIZMU.

Jeden z największych filozofów współczesnych czasów Terence McKenna wysnuł oryginalną teorię na temat grzybów psylocybinowych. Twierdził, że być może jakiś zaawansowany mikroorganizm przybył na Ziemię z kosmosu i zaadoptował się do ziemskich warunków właśnie w postaci grzybów halucynogennych. Mało tego według niego małpiątka, które schodziły od czasu do czasu z drzew grzebały w odchodach i zajadały się czapkami wolności no i... uwolniły się od gałęzi przyjmując w końcu, na skutek psychodelicznych wojaży, postawę wyprostowaną. Twierdzenia może i kontrowersyjne, ale podparte logiką - są też jakąś alternatywną wobec gromkiego sporu kreacjonistów z darwinistami (Botaniczna Galaktyka, Babicki, 2010).

TO JAK TO JEST?

Mam wrażenie jakoby natura specjalnie wykształciła roślinne związki psychoaktywne, aby dać ludziom możliwość głębszego wglądu w nią samą oraz otaczający nas świat, aby zburzyć, chociaż na pewien czas, biochemiczne ograniczenia naszego mózgu. Czyż prawdą nie jest, iż wszystkie gatunki na planecie Ziemia tworzą jeden wielki, połączony ze sobą organizm? A może dzięki interakcjom z grzybami oder roślinami psychogennymi to my dostarczamy biosferze informacji o naszym gatunku? Rozważania czysto filozoficzne, acz jesteśmy siecią wspólnych korelacji, która istnieje od samego początku powstania życia, a każde wydarzenie pomiędzy ludźmi a innymi organizmami zdaje się pozostawiać odcisk energetyczny w postaci informacji kwantowej zapisanej w otaczających nas polach o niesprecyzowanej naturze fizycznej; co w toku nowożytnych badań wcale nie wydaje się takie nieprawdopodobne.

Czy spróbować iluminacji jakie zapewnia nasza rodzima czapka frygijska? To oczywiście kwestia mocno indywidualna, aczkolwiek ja uważam, iż dla osoby zdrowej psychicznie, bez większych zaburzeń osobowości, stabilnej emocjonalnie; spotkanie z łysiczką i psylocybiną będzie przeżyciem niezapomnianym i wprowadzi w życie owej osoby wiele pozytywnych zmian. Przede wszystkim magiczne grzyby zwiększają więź człowieka z naturą, a owy człowiek XXI wieku zdaje się o tej więzi bezpowrotnie zapominać ...


***

Komentarze

  1. Eduardo Rodriguez:) Idealny wybór do treści

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykle interesujący wpis. Psylocybina ma swoje pozytywne i negatywne cechy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz