Psiankowate - demoniczny duet hioscyjamina et skopolamina.

Są pewne rośliny vel grzyby, którymi możemy się "bawić", w sposób umiarkowany i rozsądny, bez negatywnego wpływu na naszą psychikę oder zdrowie fizyczne. Chociażby rodzaj Psilocybe - doświadczenia enteogeniczne, poznawanie siebie, rozwiązywanie wewnętrznych konfliktów poprzez konfrontację z własnym, prawdziwym "ja". Tożsamo konopie - szanuję jeżeli ktoś nie upala ryja codziennie; a stosuje w celu otwierania psyche na nowe doznania estetyczne (w połączeniu z opiatami exempli gratia) albo jako afrodyzjak. Ale są też rośliny, których nie powinno się używać pod żadnym pozorem. O których mówi się, iż są złe z natury, mają charakter chaotyczny i prowadzą do szaleństwa vel nieodwracalnych zmian w organizmie; pomimo, iż dla domorosłych ćpunów, mogą być bambo pociągające ze względu na zmianę percepcji i zdolność wywoływania bardzo silnych, rzeczywistych halucynacji. Jeżeli ciul z ciebie a nie etnofarmakolog i nie masz pojęcia czym jest "ujarzmianie czarownicy" to lepiej sobie darować. Serio.




"NOCNE CIENIE".

Ową piękną nazwę rośliny z rodziny psiankowatych zdobyły na przestrzeni dziejów dzięki historii ich stosowania, charakterystycznym właściwościom farmakologicznym, sposobie w jaki zmieniają ludzką percepcję; a także dzięki częstemu i powszechnemu angażowaniu ich do celów rytualnych vel magicznych.

Mówiąc o rodzinie psiankowatych będę miał na myśli cztery najbardziej znane rośliny, które wytwarzają alkaloidy tropanowe i szereg związków pobocznych o podobnych sobie właściwościach tj.: Pokrzyk wilcza jagoda (Atropa belladonna L.), Bieluń dziędzierzawa (Datura stramonium L.), Lulek czarny (Hyoscyamus niger L.), Mandragora jesienna vel lekarska (Mandragora autumnalis/officinalis L.); aczkolwiek do celów rytualnych/wizyjnych używano ośmiu przedstawicieli Solanaceae o odpowiednio wysokim stężeniu związków czynnych - Brugmansja (Brugmansia Pers.), Latua pubiflora, Solandra wielka (Solandra maxima Mill.) et Methysticodendron amesianum R.E.Schult. Niektórzy badacze dorzucają jeszcze cztery kolejne gatunki - Brunfelsia, Iochroma, Petunia i Nicotiana. Pomijając fakt wielu niedomówień i przypuszczeń, to dokładna analiza chemiczna i etnobotaniczna pozwoliła na stworzenie w miarę spójnego profilu dla wszystkich surowców tropanogennych.

ALKALOIDY TROPANOWE.

Jak sama nazwa wskazuje są to pochodne tropanu - związku chemicznego, który powstaje poprzez kondensację dwóch pierścieni: pirolidyny i piperydyny. Najbardziej znanym jest atropina, acz najbardziej aktywna jest hioscyjamina (kokaina także zalicza się do tej grupy związków). Atropina to parasympatykolityk, co oznacza, iż poraża układ przywspółczulny. Blokuje receptory cholinergiczne będąc antagonistą acetylocholiny co skutkuje m.in. obniżeniem wydzielania gruczołowego, przyspiesza czynność serca poprzez porażenie nerwu błędnego, zmniejsza tonus mięśni gładkich pęcherza moczowego, żółciowego, jelit; powoduje rozszerzenie źrenic, suchość błon śluzowych, zaczerwienie skóry twarzy. Takie samo działanie wykazuje hioscyjamina jako, iż jest enancjomerem (para związków chemicznych, które są swoim odbiciem lustrzanym, acz nie nakładanym na siebie) atropiny. Skopolamina z kolei działa depresyjnie na czynności psychomotoryczne i autonomiczne układu nerwowego.




Wszystkie w/w związki (oprócz kokainy, o której nie będę aktualnie pisać) wywołują halucynacje, wizje, różnego rodzaju i w różny sposób odczuwalne omamy słuchowe i wzrokowe. Zaliczane są do grupy tzw. deliriantów - wywołujących splątanie, konfuzję, delirium przejawiające się stuporem (zaburzeniami poznawczymi), silne uczucie dysocjacji (rozłączenie zintegrowanej świadomości, percepcji, pamięci i tożsamości), stany porównywalne do epizodów psychotycznych, somnambulizmu (lunatykowania), fugi (zaburzenia nerwicowe polegające na ucieczce z dotychczasowej sytuacji życiowej, przybieraniu innej osobowości, zmianie pracy vel miejsca zamieszkania, amnezja wsteczna).

OGÓLNY PORTRET HALUCYNACJI.

Mechanizm powstawania wizji pod wpływem roślin z rodziny psiankowatych nie jest do końca poznany. Osobiście pokusiłbym się o stwierdzenie, iż w ogóle nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. Halucynacje często mają charakter mroczny, przerażający i mogą prowadzić do obłędu. Wizje są bardzo realne, trudne do odróżnienia, gdyż imitują rzeczywistość. Przyjmuje się, iż "nocne cienie" wydobywają z podświadomości i ludzkiego zbiorowego pola informacyjnego wszystko co przykre, złe, powodujące lęki i związane z mroczną stroną naszego jestestwa. Chociaż są też osoby, które twierdzą, że takie fazy prowadzą do poznania siebie, uczą pokory i mogą być oczyszczającym doświadczeniem, acz znanych jest bardzo wiele przypadków niszczącego wpływu dawek halucynogennych na psychikę i fizjologię człowieka. Pomijając "ciężkość" fazy, musimy sobie uzmysłowić, iż jest ona długotrwała. Pierwsza doba to wyżej opisane efekty wizyjne i wszystkie negatywne odczucia ze strony ustroju (suchość w jamie ustnej; paląca, zaczerwieniona skóra i hipertermia są najgorsze). Druga doba z kolei to okres zejścia - brak koordynacji ruchowej, częściowa bądź krótkotrwała utrata widzenia, rozmazany, drgający obraz; amnezje czy trudności w oddawaniu moczu, światłowstręt.

W trip-raport często pisze się o demonicznych, strasznych wizjach wojen, słowiańskich bogów, złych bytów, okultystycznych rytuałów, pająkach, szczurach czy larwach owadów. Przyjmujący tropany opowiadają o długotrwałych, świadomych rozmowach z osobami, które znały z dawnych lat, a z którymi nie mają już kontaktu (ale nigdy ze zmarłymi), obcowaniu cielesnym z demonami (rożnego rodzaju istotami) o bardzo gwałtownym i brutalnym przebiegu, o znikających/powtarzających się/zapętlonych wizjach. Osoba pod wpływem "nocnych cieni" wykazuje chaotyczne, dla kogoś patrzącego z boku bezsensowe zachowania; brak kontroli nad własnym behawioryzmem oraz uleganie zwierzęcym instynktom. Często także opisuje się wizje likantropów, pomieszanie zmysłów oraz totalny chaos emocjonalny od empatii po agresję. Co za tym wszystkim idzie - nigdy nie stosujmy samemu bez trzeźwego przewodnika i opiekuna.

Należy przede wszystkim pamiętać, iż alkaloidy tropnaowe to roślinne trucizny (powodują tachykardię, hipertermię, splątanie). W nieodpowiednio dobranych dawkach, a tym bardziej przy bardzo wysokiej dawce jednorazowej, mogą prowadzić do trwałego uszkodzenia układu sercowego i nerwowego (znam przykład typa, który trwale "zawiesił się" po jednokrotnym, rekreacyjnym spożyciu nasion bielunia, aktualnie jest jak zombie). Znane są przypadki śmiertelnego zatrucia oraz spowodowania poważnych wypadków w czasie trwania silnych halucynacji. Jak już wspomniałem powyżej haluny po tropanach są ciężkie do odróżnienia, gdyż imitują rzeczywistość. Ekstremalnie utrudnione jest ogarnąć co się dzieje na serio, a co jest tylko chorym wytworem zatrutego umysłu i to jest chyba najgorsze w działaniu "nocnych cieni". Nie bez kozery używane były, przez służby specjalne, jako serum prawdy. Biorąc pod uwagę koncepcję pól morfogenetycznych (pola otaczające organizmy żywe o niesprecyzowanej naturze fizycznej), a co za tym idzie, tzw. "formatywnej przyczynowości" - zdolności każdego organizmu do przekazywania pamięci o powtarzających się wydarzaniach poprzez zapisywanie ich w w/w polach morfogenetycznych, a późniejsze przekazywanie ich potomkom oder innym organizmom poprzez aktywny kontakt z ich polami (generalnie chodzi o to, że każde wydarzenie pozostawia odcisk energetyczny w postaci informacji kwantowej); możemy domyślać się dlaczego rośliny tropanogenne otacza mroczna mgiełka tajemnicy.

W Polsce najbardziej popularnym deliriantem z rodziny Solanaceae jest bieluń dziędzierzawa, a dokładnie, nasiona owego. W pełni legalne i łatwo dostępne (o ile wiemy czego szukać). Wielu amatorów oraz doświadczonych psychonautów, z takich czy innych pobudek, sięga po halucynogenne właściwości diabelskiego ziela, o którym mówi się, iż jest złe z natury. Rozpiętość doświadczeń jest ogromna. Od mrocznych po miłe (tak, takie także występują po psiankowatych, głównie w fazie wejścia; ładowania się tropanów póki nie osiągną maksymalnego stężenia we krwi). Znane są także przypadki hospitalizacji, problemów z układem krążenia, paranoi, trwałych zmian w psychice (problemy z koncentracją, sennością, apatia, poczucie bezsensu, niemożność dostosowania się do normalnego życia w społeczeństwie), ale także i śmieci. Pomimo tak dużego ryzyka wielu domorosłych ćpunów decyduje się wbić na tropanowy trip; ale zawsze jest on jednorazowy, z takich czy innych pobudek. Wierzcie mi.


Ktoś się odważy zajrzeć do własnego mrocznego jestestwa?

TRIP-RAPORTS - FRAGMENTY (PISOWNIA, INTERPUNKCJA ETC. ORYGINALNA).

#1 PODRÓŻNIK PODŚWIADOMOŚCI'S BLOG.

"Wszystko strasznie mi się rozmazało, wyglądało cholernie niewyraźnie. Plułem bez śliny i gadałem coś do siebie, coś w rodzaju pocieszeń. Pamiętam, że ciągle piłem wodę krztusząc się nia. Miałem strasznego kapcia w pysku, ale nie że sucho, tylko po prostu cynamon. Język miałem suchy na wiór i NIC się z tym nie dalo zrobić, woda nic nie dawała, zdawała się nie być mokra(...)

Przyszedł mój kumpel, znałem go od podstawówki więc bardzo sie ucieszyłem. Gadałem z nim o wakacjach z przed lat i o wielu innych rzeczach których nie pamietam, ogólnie wpominaliśmy stare czasy, bałem sie być sam i bardzo mnie ucieszyło, że przyszedł. Chciałem skorzystać z okazji i zapytać go o jedną dziewczynę, na którą wtedy zwracałem uwagę i tu nagle Jeb! - znikł, po prostu go nie było (...)

Przyszli po mnie koledzy i myśleli, że jestem pijany... kiedyś sie najebałem i właśnie oni mnie odprowadzali. Teraz odprowadzały mnie ich haluny. Były identyczne, zupełnie takie same, tylko że co chwile sie wymieniały, raz miałem trzech kolegów, raz dwóch a raz znów trzech ale innych(...).

spałem na przemian z bezczynnym leżeniem. Było mi strasznie gorąco, jadłem jakiś ser ale łaziły w nim białe robale. Obrzydziły mnie i wywaliłem to. Haluny dalej ostre, nie miałem pojęcia co jest czym. Poszedłem gdzieś, nie pamiętam gdzie. Siedziałem gdzieś i wydawało mi sie, że jestem na żydowskim cmentarzu, śmierdziało trupami, wszędzie łaziły wielkie - 30-50 centymetrowe żuki. Wydawało mi sie, że gnije tu razem z tymi trupami, nie miałem tożsamości(...)."

Skutki zażywania:

"(...)zjebane zdrowie, gorszy intelekt - choć teraz (po 6 latach) wydaje mi się być już lepiej, wielki zawód dla rodziny, wielki, gigantyczny wstyd. Całe osiedle widziało mnie praktykującego przeróżne dziwactwa, spółdzielnia obciążyła mnie kosztami za straty jakie zrobiłem w klatce + wybita szyba, o której nie miałem pojęcia. Zdrowie - szwankuje do dziś, a tu odporność słaba, a tu nerki bolą. O wypiciu 4-packa mogę sobie pomarzyc. Przez ponad rok bałem się wszystkiego, co wystaje, bałem sie spać po ciemku. Jak gadałem z kolegami to bałem się, ze zaraz znikną i to wszystko powróci."


#2 NEUROGROOVE - NEJCHIRISTIKO.

Wizje o charakterze pozytywnym (jedyne jakich się doszukałem):

"Najmilej wspominam sytuację w której złączyłam dłonie tak jak gdybym trzymała w nich jakąś kulę. W jej wnętrzu natomiast znajdowały się różowe oraz pomarańczowe iskierki które poruszały się za każdym razem kiedy w nie dmuchałam, na prawdę ślicznie to wyglądało.

Na ścianie, szafach, oraz mojej własnej dłoni(która przez chwilę robiła za telewizor xD) pojawiały się i znikały różne postacie z bajek, jednak szczerze mówiąc były one średnio realistyczne(...)

Bardzo ciekawie wspominam sytuację w której ujrzałam jak wszystkie ściany komórek na mojej dłoni zaczęły świecić w kolorze żółtym. Mogłam dzięki temu policzyć ile komórek zawiera moja skóra, czego oczywiście nie chciało mi się robić, ale wyglądało to na prawdę niezwykle."

Wizje o charakterze negatywnym:

"Pająki, latające mrówki i inne robale(...)
Niestety było to najbardziej realistyczne doświadczenie. Nawet gdy faza mi się skończyła nie byłam pewna co do tego czy były to tylko halucynacje, więc musiałam później sprawdzić jak wygląda sytuacja(...)
Kiedy weszłam do łazienki w moich oczach owa bluzka zaczęła pulsować niczym bijące serce. Pomyślałam, że najprawdopodobniej jakiś wielki pająk złożył tam swoje jaja które niebawem zaczną się wykluwać, i zaczęły! Roje małych mrówek oraz pająków zaczęły wychodzić z bluzy i rozchodzić się po całej podłodze(...). Niestety kiedy usiadłam na moim fotelu w pokoju coś zaczęło gryźć mnie w szyję opuszczając się na dół na przeźroczystych nitkach z żyrandola! Przestraszyłam się jednak po chwili zrozumiałam w końcu, że to halucynacje, ponieważ kiedy spojrzałam na podłogę w łazience owe robale zaczęły się raz pojawiać, raz znikać, omam na szczęście zaczął przechodzić(...)."

#3 NEUROGROOVE - KLONAZEPAM.
"Kurewsko rozmazał mi się wzrok, atropina zaczęła robić swoje. Szybkie spojrzenie w lustro, póki jeszcze umiem siebie w nim rozpoznać pozwala zauważyć ogromne źrenice. Nagle w kuchni, obok mnie na ławie pojawił się kolega którego nie widziałem już parę lat (cierpiał na ChAD którego dorobił się ćpaniem). Kurewsko przestraszyłem się jego obecnością(...)
(...)gdy chciałem kontynuować pochód w stronę dużego pokoju ujrzałem że ściany w przedpokoju są obdarte i wiszą na nich czerwone plakaty. Gdy próbowałem je odczytać to wydawało mi się że była na nich swastyka z napisem wykonanym cyrylicą, a po rozejrzeniu się jeszcze raz po przedpokoju był już na niej tylko sierp i młot. Po wejściu do dużego pokoju zaczęło się robić kurewsko nie miło, podłoga była jakimś składowiskiem żużlu pełnym insektów. Insekty były jakieś przerysowane, muchy wielkości chomików, ''mady'' ale takie grubsze. Pełzły po podłodze nurkując co chwile w ziemi żeby zaraz się wynurzyć. Ze strachu skuliłem się na wersalce i ukryłem twarz w dłoniach, co było błędem gdyż zaraz potem to kanapa była zgniła i pełna pluskw.
Siedzę w lesie, wokół mnie pełno połamanych i osmolonych drzew, dodatkowo leje po pociskach. Nie mogę się ruszyć, ani wydać dźwięku. Nie mogę zamknąć oczu, po prostu kurwa nie mogę nic oglądam film w mojej głowie! (...)Po chwili niekończący się tłum przebiegających obok mnie ludzi z flagami wzbogaca się o osoby niosące płonące kartki. Po chwili poza osobami z flagami i płonącymi kartkami widzę żołnierzy, chyba w uniformach Armii Czerwonej. Bojąc się spojrzeć do tyłu, tam gdzie płynie rzeczka i przechodzący przez nią most siedziałem w takiej pozycji nie wiem dokładnie ile. Po jakimś czasie, bez obracania głową moja perspektywa się zmieniła. Już nie patrzę prosto na biegnących ludzi, teraz patrzę w stronę którą biegną. Zamiast rzeki widzę ogromne pęknięcie w ziemi, zieje z niego dym(...)
(...)pojawiał się jakiś dziad, chwytał mnie za koszulkę i wymierzał cios pięścią w twarz co powodowało moje przebudzenie. W pewnym momencie w rogu pokoju ujrzałem postać. Wydawało mi się że mówiła coś w stylu ''Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem'' a ja nie mogąc wydobyć z siebie słowa tylko kiwałem głową.
Ale to było najlżejsze, zdarzały się pobudki podczas których widziałem na kołdrze pluskwy i inne robale ją przeżerające. Wyjebałem kołdre i poduszke z tapczanu. Potem wyjebałem prześcieradło bo wydawało mi się że jest na nim pełno owadów."

Jan Parker - jedna z ilustracji do księgi "Witchcraft and Black Magic", 1971.

Możemy zauważyć pewne cechy wspólne dla wszystkich opisów - absurd z lekką dozą czarnego humoru, mroczne wizje, indukowanie szaleństwa, postradanie zmysłów, stany schizoidalne czy bardzo nieprzyjemne odczucia fizjologiczne. Ciężko mi stwierdzić jaką wartość mają alkaloidy tropanowe jako środki enteogenne, pomimo faktu stosowania owych w tym celu przez tysiąclecia. Patrząc z definicji enteogenu to chyba jednak żadne, dlatego ich używanie na przestrzeni wieków, dla mnie osobiście, jest wielką tajemnicą. Szamani exempli gratia utrzymują, iż "demon Datury opętuje słabe dusze i niszczy ich ciała, a silne duchy potrafią walczyć z demonem, który w zamian za stawianie mu czynnego oporu, dostarcza cennych informacji o naturze mrocznej strony rzeczywistości." Tropany pokazują nam ponadto, iż nasze umysły zamknięte są niejako w workach z mięsa, które bardzo łatwo może uszkodzić chemizm "zwykłej" rośliny; dlatego, pomimo doświadczeń tysięcy lat stosowania psiankowatych zalecana jest ekstremalna ostrożność!

***

Komentarze

  1. Super tekst, bardzo rzeczowy a jednak lekkim piórem jak na temat tak mroczny i wsumie niszowy.
    Enteogenność w dosłownym znaczeniu raczej nie występuję, ale mają swoje konkretne zadanie te kwiaty nocy, z nocą związane, z nocą duszy. wspólczesne wiedźmy używają tych roślin do indukowania transowego stanu w którym komunikują się z konkretnymi duchami; zmarłymi. kolejny sposób wykorzystania to w formie spalanej ofiary dla bóstw chtonicznych [Hekate, Erishkigal, ]
    w ostatnich latach widać narastające zainteresowanie użyciem medycznym i okultystycznym. a jjuż dosyć dawno powstała z tego wydzielona ścieżka magiczna zwana Veneficią.
    polecam książki Daniela Alvina Schulke :
    Thirteen Pathways of Occult Herbalism
    Veneficium
    Viridarium Umbris
    The Green Misteries
    Ars Philtron
    oraz Plants of the Devil autrorstwa Corianne Boyers

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz