- Nie będziemy razem szczęśliwi.
- Słucham?
- Nie będziemy razem szczęśliwi. - powtórzyła jakby z naciskiem.
- I to przeświadczenie jest powodem naszego rozstania?
Gorące, po warszawsku letnie popołudnie. Leżał na własnej koszuli obok niej. Otaczał ich ciężki zapach trawy i ziemi przeoranej butami. Zapalił papierosa. Od strony Otwocka zbliżały się ciężkie, burzowe chmury.
- Tak i to nie jest przeświadczenie.
- A niby co to jest?
- Obserwacja naszego półrocznego związku.
Nie miał już siły prowadzić takich konwersacji. Zaciągnął się fajką. Może by to faktycznie wszystko olać? I tak jej nigdy nie kochał. Przed samotnością nie odczuwał żadnego lęku, była ona aż nadto obecna w jego życiu. Żal tylko pewnych perspektyw jakie dawał ten związek i czasu jaki musiałby poświęcić na odkręcanie pewnych spraw pośrednio związanych z rozstaniem i jego ewentualnym wyjazdem. Jeszcze raz się zaciągnął. Nie miał co powiedzieć, a to mu dawało czas na myślenie.
- No nie zawsze było kolorowo. Tak jest w każdym normalnym związku.
- Nie zawsze, ale jednak szukam w życiu czegoś innego.
- Tak wiem. Już mi o tym wspominałaś.
Najgorsze są dziewczyny, które mają wypaczone pojęcie o relacjach damsko-męskich, utopijne wręcz mniemanie, że zawsze; ale to zawsze powinno być pięknie. Facet przychodząc do domu zawsze przynosi kwiaty, gdziekolwiek zapraszając zawsze płaci, całuje na powitanie, całuje na dzień dobry z rana, całuje na dobranoc przed snem, całuje z okazji kocham cię w trakcie wspólnie spędzanego dnia, rzuca płaszcz w kałużę, aby wielka dama mogła przejść nie brudząc sobie bucików. Najlepiej jakby trwał w stanie permanentnego przytulenia do pleców partnerki dając jej nieprzemijające uczucie bliskości i ciepła. Niestety kobietom o zaburzonym poglądzie na owe sprawy w głowie się nie mieści, że wizja roztaczana powyżej jest niemożliwa do spełnienia. Wracasz do domu, mijasz ją w drzwiach, rzucasz krótkie 'cześć', kładziesz się na kanapę; coby zwyczajnie odpocząć i już jesteś na spalonej pozycji. Przegrałeś chłopie ten związek z braku trywialnego pocałunku w progu. Pytanie brzmi skąd owe damy wynoszą takie przeświadczenie o związkach? Z domu rodzinnego, w którym zawsze było kolorowo? Z obserwacji innych par, które przeważnie są dla siebie czułe w wydaniu publicznym, a może z książek? Z jakiegoś dziecinnego fantasy, które zawsze idealizuje miłość i wypacza młode, licealne umysły tych biednych dziewczyn. Gbyrał patykiem w ziemi zastanawiając się nad tym wszystkim. Odpalił kolejnego papierosa.
- Ta rozmowa nie ma sensu. Chodźmy i tak zaraz zacznie padać.
Ostatni rzut okiem na Pragę Południe. Nic się nie zmieniło. Może tylko rzeczka płynąca za rzędem domków jednorodzinnych zarosła jakby bardziej. Wstali.
- Wiesz, może to zabrzmi banalnie, ale życzę ci, żebyś był szczęśliwy w życiu.
- To jak bardzo jest się szczęśliwym zapisane jest w naszych genach. Nie mamy na to żadnego wpływu.
- No to chociaż, żebyś pogodził się ze sobą.
Pod blokiem pożegnali się bez zbędnych czułości. Wsiadł do auta i odpalił kolejnego papierosa. Bardziej niż o niej i tym całym quasi-związku myślał o drodze powrotnej do domu. Ponad sto kilometrów trasy, prawie dwie godziny jazdy przy niesprzyjającej aurze i ból krzyża związany z tym wszystkim. Dopalił. Jebnął kiepem o karoserię auta stojącego obok.
- No nic, czas ruszać.
Na przedniej szybie pokazały się pierwsze krople nadchodzącego deszczu(...)
______________________________________________
M.G. " Kobiety (fragmenty).

Komentarze