Bravo ja!
Najlepszy jest magister na kacu.
Niedzielny dyżur. Dzień po grubym melo. Umysł jak i ciało zamroczone metabolitami alkoholu. Generalnie próbujemy nie umrzeć to przybycia technika farmaceutycznego. Wchodzi pacjent.
- Bry, poproszę maskę na usta.
Przetwarzam informacje. Aha, maska na usta. Zimno, pizga złem na polu, wieje, śnieg i generalnie armagedon na zewnątrz apteki. Daję pomadkę Tisane i zadowolony rzucam cenę. Faceta wyjebało z butów. Maska na usta, a on daje jakąś tubkę.
- Ale ja chciałem maskę na usta!
Myślę (na tyle na ile pozwala mój stan). Rozglądam się i kminię. Zauważyłem za sobą jakieś saszetki owej wyżej wymienionej firmy. Eureka, uratowany, więc jakaś maska do smarowania ust istnieje. Taki chui. Peeling. Pacjent bierze saszetkę i pyta:
- A to takie maski na gumce?
I nagle mnie kurcza olśniło jak jakiegoś przywódcę duchowego narodu polskiego na górze Synaj.
- Maska chirurgiczna!?
- Tak, taka jaką mają lekarze.
Niedzielny dyżur. Dzień po grubym melo. Umysł jak i ciało zamroczone metabolitami alkoholu. Generalnie próbujemy nie umrzeć to przybycia technika farmaceutycznego. Wchodzi pacjent.
- Bry, poproszę maskę na usta.
Przetwarzam informacje. Aha, maska na usta. Zimno, pizga złem na polu, wieje, śnieg i generalnie armagedon na zewnątrz apteki. Daję pomadkę Tisane i zadowolony rzucam cenę. Faceta wyjebało z butów. Maska na usta, a on daje jakąś tubkę.
- Ale ja chciałem maskę na usta!
Myślę (na tyle na ile pozwala mój stan). Rozglądam się i kminię. Zauważyłem za sobą jakieś saszetki owej wyżej wymienionej firmy. Eureka, uratowany, więc jakaś maska do smarowania ust istnieje. Taki chui. Peeling. Pacjent bierze saszetkę i pyta:
- A to takie maski na gumce?
I nagle mnie kurcza olśniło jak jakiegoś przywódcę duchowego narodu polskiego na górze Synaj.
- Maska chirurgiczna!?
- Tak, taka jaką mają lekarze.
Komentarze
Prześlij komentarz