Rzecz o immunostymulacji.

W okresie przeziębień i obniżonej  różnymi czynnikami odporności; a w szczególności w okresie przesilenia zimowo-wiosennego kiedy to wszyscy zaczynamy czuć się chorzy, trochę o ziołach immunostymulujących. W głównej mierze o jednym - Jeżówka purpurowa o wdzięcznej, szeroko znanej nazwie - Echinacea.

Od czasu studiów w lubelskim cechu wiedźmińskim przyświecała mi myśl, że Jeżówka to nasza rodzima, polska roślina. Jakież było moje zdziwienie, ba rozczarowanie, gdy okazało się, że przywędrowała do nas z Ameryki Północnej. Ot, tak właśnie słuchałem prowadzących w klasie farmakognozji. Pierwotnie byłą stosowana przez Indian wszystkich plemion w takich syfach jak rzeżączka, kiła, trudno gojące; ropiejące rany i ugryzienia węży mostly. Po rozpowszechnieniu się w Europie, gdzie przywędrowała do nas z Nowego Świata, jest dotychczas stosowana jako roślina immunostymulująca i immunomodulująca.


Chociaż na ostatnim szkoleniu w Gospodzie Parchatka (piękne miejsce btw) el doctore wspominał, że w badaniach in vivo nie potwierdza się działania Jeżówki pobudzającego układ odpornościowy i to wszystko gówno prawda. Działanie wynika raczej z długotrwałego stosowania i tradycyjnej wiedzy zielarskiej przekazywanej z pokolenia na pokolenie w naszym cechu alchemicznym. Pomimo tego faktu uważam, że jest bardziej pomocna jak ta słynna, bardzo popularna nowadays, gorzka w smaku, obrzydliwa inozyna.


Swego czas wyparta przez antybiotyki i traktowana jak zwykły badyl. Obecnie trochę hipsterska, rzadko stosowana i raczej niszowa. Polecana, głównie przeze mnie, jeżeli ktoś z Was kochani potrzebuje preparatu na polepszenie odporności. Do tego cynk 5 mg dziennie (tak, cynk ma udokumentowane właściwości stymulujące układ immunologiczny; nie żadne tam "rutinoskorbiny" i wszelakie tego gówna wariacje) i może tej wczesnej wiosny nie zachorujecie; a jak jednak choróbsko chyci Was w swoje ramiona to jak zwykle postaram się ogarnąć antybiotyk bez recepty. W Puławach, przy tym słynnym statku obok Tawerny nad Wisłą, jest stanowisko Echinacei moi chłodni zielarze na burzliwe czasy. Zbieramy w pierwszą pełnię, po pierwszym kwitnieniu roślin złotym sierpem odpowiednio pobłogosławionym przez dziesiątego ducha Lemegetonu - Buera (poniekąd patrona farmaceutów/lekarzy/uzdrawiaczy szeroko ujętych). Zawsze ścinać po przeciwnej stronie światła księżyca gdzie cień spowija ducha i dłonie. Przy okazji zawsze możemy napić się piwka razem i trochę podebatować na różne tematy gdyż odwiedzam ową tawernę bardzo często w okresie letnim; a i w tym roku wybieram się na jeżówkowe szabry.


Na katedrze farmakognozji uczono nas, że Jeżówkę stosujemy pulsacyjnie. Tydzień zażywamy, tydzień przerwy; coby nie przyzwyczajać układu odpornościowego. Jeszcze jedno. Echinacea zwiększa produkcję interferonu (takiego białka na odporność), a owy interferon wykazuje biologiczną aktywność przy podwyższonej ciepłocie ciała także nie zbijamy od razu temperatury. No, chyaba ,że skacze do 40 stopni Celsjusza.


O innych* ziołach/roślinach "na odporność" nie ma się co rozpisywać. Są powszechnie znane i stosowane zwłaszcza w aspektach kulinarnych.


Na lekką wzmiankę zasługuje arcyważna roślina. Mianowicie - bez czarny - Sambucus nigra L., zwłaszcza jego cudowne, cierpkie w smaku owoce. Zbieramy późnym latem/bardzo wczesną jesienią i zawsze gotujemy przed spożyciem (5 min od czasu zagotowania się wody). Surowe są niestety trujące. Idealnie nadaje się na nalewkę o właściwościach uodparniających; a wygotowane owoce na dżem. Skoro o nalewkach mowa to będę robił takowe, na ukraińskim spirytusie; ale nie pękajcie, jeszcze nikt nie oślepł, w okresie przed następną zimą. Nadwyżki chętnie sprzedam osobom zainteresowanym.


*czosnek, cebula, czarnuszka, czosnek niedźwiedzi (jeżeli wiecie gdzie dorwać świeży w okolicach Puław będę rad się dowiedzieć, arcycudowna roślina; którą spożywają niedźwiedzie na "pobudzenie" ducha i ciała po długim letargu zimowym).

Komentarze