Zdradzę Wam pewien sekret.

Nie, nie umiemy identyfikować leków po kolorze tabletki czy jej smaku, fakturze; czy np. maści po ich konsystencji. Niemożliwym jest znanie wyglądu zewnętrznego tysięcy preparatów farmaceutycznych z bardzo prostej przyczyny - nie używamy ich, nie mamy potrzeby ich otwierać. Nie ogarniam skąd w społeczeństwie przeświadczenie, że farmaceuci są w stanie polecić dany produkt na bazie własnych doświadczeń z jego stosowaniem.

Tym bardziej nie wiem jakie krople stały w aptece w Jeleniej Górze obok tych w fioletowym kartoniku, ani nie znam ceny leku "co go reklamowali na Dwójce po 22 po M jak miłość."

"Nie wiem jak wy panie magistrze wiecie co lekarz napisał na recepcie. Ja bym tego nie rozczytał. Macie chyba na studiach jakieś specjalne zajęcia z odczytywania pisma lekarskiego."

Odpowiedź jest bardzo prosta i raczej nie zaskakująca. Nie, nie mamy na studiach żadnych zajęć z odczytywania pisma lekarskiego, grafologii, kryptologii, starożytnych runów, numerologii, chiromancji, okultyzmu czy wróżenia z gwiazd i planet.

Znasz nazwę handlową preparatu farmaceutycznego to luzacko rozczytasz. Jeżeli nie to próbujesz kojarzyć po dawce, ilości tabletek w opakowaniu, zestawieniu z innymi lekami na recepcie, jednostce chorobowej. Jest wiele wytycznych. W ostateczności dzwonię do podmiotu wystawiającego receptę i pytam u źródła "co lekarz miał na myśli?".

Także nie jesteśmy, co się poniektórym wydaje, magami czy eremitami z mistyczną wiedzą dostępną tylko dla wąskiego kręgu wtajemniczonych. Znaczy ja jestem, a wszyscy być powinniśmy.

Komentarze